Konrad, jako
początkujący pisarz, po śmierci swojego wujka, odziedziczył dom wraz z jego
mieszkańcami. Mężczyzna nie wie, dlaczego tak się stało ani dlaczego ma tak
dbać o dożywotników. Gdy dojeżdża na miejsce, natrafia na stary, gotycki dom z
wieżyczką. Wnętrze skrywa jeszcze więcej tajemnic. Pytanie brzmi, czy zechcesz
je poznać?
O książkach tej
autorki słyszałam bardzo wiele dobrego. Nie dziwię się czemu, jednak ja się
trochę zawiodłam na tej powieści. Już tłumaczę, dlaczego.
Pierwsze, co urzekło
mnie w powieści to jej humor. Wiem, że nie każdemu się on spodoba, jest dość
specyficzny, ale ja śmiałam się jak głupia. Bardzo trafiło do mnie poczucie
humoru autorki. Absurdy, jakie są zawarte w powieści naprawdę śmieszą i ciężko
minąć je bez reakcji :D
"Jako tradycyjny Anioł Stróż Licho nie miało na wyposażeniu żadnych mieczy ognistych ani tym podobnych robiących odpowiednie wrażenie akcesoriów, mogło co najwyżej kopnąć z bamboszka."
Bohaterowie
Dożywocia także są świetni. Każda postać miała w sobie to coś. Po prostu je
uwielbiam! Licho, Krakers, Szczęsny, Rudolf Valentino, jestem nimi zauroczona! ♥ Podziwiam
Panią Martę za tak wspaniale wykreowane postacie! Najbardziej polubiłam oczywiście Licho, małego aniołka z uczuleniem na pióra. Był tak kochany i uroczy, że nie dziwię
się Konradowi, że dzięki niemu przeszedł taką metamorfozę. Jak już wspominam o
głównym bohaterze to też go polubiłam. Oczywiście miał momenty, przy których
miałam ochotę zrobić mu krzywdę, ale potem się ładnie wybraniał :D
Jednak muszę z
przykrością stwierdzić, że średnio przypadł mi styl pisania autorki. Czasami
książka niesamowicie mi się dłużyła i przez to czytałam ją prawie 2 tygodnie.
Nie wiem nawet czym to jest spowodowane, ale tak już jest. Jakoś opisy mi się
dłużyły, ciężko było mi wyobrazić sobie opisywane miejsca. Nie wiem, coś mi nie
grało pod tym względem.
"Współcześnie nawet Mickiewicz musiałby kręcić kiepskie filmiki autopromocyjne i rzucać je gdzie popadnie w sieci, coby się wybić, a wstęp do „Ballad i romansów” zapewne zamieściłby na swoim blogasku. Dostawałby słitaśne komcie, a jakiś palant o przeroście ambicji bądź pragnienia intelektu krytykowałby go za to, że pisze ballady zamiast haiku."
Ale za to
jestem w szoku z powodu takiego zakończenia! Gdy miałam ostatnie 50 stron przed
sobą, wymyśliłam teorię jak powieść może się skończyć, a tu taka heca, taka
niespodzianka! Nie spodziewałam się, że tak to się może skończyć. Cieszę się,
że Pani Kisiel na sam koniec tak mnie zaskoczyła i obróciła wszystko o 180 stopni!
Przez to jestem ciekawa co czeka czytelnika w kolejnym tomie!
Reasumując,
Dożywocie to historia, gdzie absurd goni absurd w bardzo zabawny sposób.
Zajrzyjcie do Lichotki i zapoznajcie się z aniołem, widmem i różowym królikiem.
Przeżyjcie niezapomnianą wyprawę do miejsca, gdzie wszystko jest możliwe i
niczego nie można być pewnym. To powieść o dorastaniu, złamanym sercu i
docenianiu każdej chwili.
| Autor: Marta Kisiel| Cykl: Dożywocie (tom 1)| Wydawnictwo: Uroboros| Data wydania: 30 września 2015| Liczba stron: 376| Gatunek: fantastyka| Moja ocena: 7/10|
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz