Cześć kochani! ♥
Wiecie co, w tym roku czytam za dużo świetnych książek i już wiem, że w styczniu jak będę wybierać najlepsze będę mieć nie lada problem. Jedną z tych cudownych książek jest właśnie "Armada", dzięki której przypomniałam sobie dlaczego tak kocham czytać! Co takiego urzeka mnie w grubych powieściach pełnych liter, okładkach i tych wszystkich przygodach w nich opisanych. Naprawdę ta historia mi to wszystko przypomniała i jeszcze bardziej uświadomiła, że czytanie to najlepsza forma edukacji i spędzania wolnego czasu. A dlaczego te właśnie myśli mnie nachodzą po tej lekturze to zapraszam do recenzji :3
Autor: Ernest Cline
Tłumaczenie: Jarosław Irzykowski
Wydawnictwo: Feeria
Data premiery: 13.01.2016r.
Ilość storn: 448
Kategoria: science fiction, fantastyka
Moja ocena: 9/10
Opis:
Zack Lightman całe życie miał głowę w chmurach, marząc, by świat trochę
bardziej przypominał filmy i gry komputerowe, które pożera. Niechby
jakieś fantastyczne, przełomowe zdarzenie roztrzaskało wreszcie
monotonię jego bezbarwnej egzystencji i porwało go na szlaki kosmicznej
przygody… W końcu co szkodzi sobie trochę pomarzyć. Ale Zack umie odróżnić
rzeczywistość od fantazji. Wie, że tu, w realu, nadpobudliwi nastoletni
gracze nie dostają misji zbawiania świata. Aż pewnego dnia widzi latający spodek. Więcej: ten statek kosmitów jest
jakby żywcem wzięty z gry, której oddaje się co wieczór – popularnego
symulatora lotów "Armada". Nie, nie zbzikował. A jego umiejętności – wraz z umiejętnościami
milionów podobnych mu graczy na świecie – będą potrzebne, by uratować
planetę. Nareszcie jest jego upragniona szansa! Tylko gdzieś w tyle
głowy czai się dziwna wątpliwość – podsycana przez pamięć opowieści
sci-fi, z którymi wyrastał – czy coś w tym scenariuszu nie wydaje się
zanadto… znajome?
Po raz pierwszy sięgnęłam po książkę, w której są kosmici. Uważałam, że najazdy obcych na Ziemię to mogę sobie zobaczyć w telewizji i to odda wszystkie emocje z tym związane. Nawet nie wiecie jaki błąd popełniłam! To co jest opisane na kartach powieści "Armady" jest niesamowite! Wszystkie te opisy pojazdów, strategie walki... Jestem po prostu tym zachwycona ♥
Nie będę Wam chyba jeszcze bardziej zbliżać fabuły książki, bo opis idealnie oddaje charakter powieści. Zack jest wielkim fanem gry Armada, w którą grają ludzie z całego świata, jednak to nie cały świat, a właśnie on zajmuję 6 miejsce w czołówce najlepszych graczy. Wśród sojuszników jest istną legendą, a nawet herosem przestworzy. Jego talent strategiczny jest niepowtarzalny i to dzięki niemu różne misje się udawały. I to może on być jedyną szansą na ocalenie świata wirtualnego i prawdziwego. Przed budynkiem szkoły Zacka przylatuje pojazd wyglądający identycznie jak w grze, który zabiera go do przywódcy i kwatery EDA, gdzie dowiaduje się że Armada to nie tylko gra lecz symulator przygotowujący przyszłych żołnierze do wojny z obcymi.
Czyż sam pomysł na książkę nie jest ciekawy?Jeżeli nie to może zachęci Was to, że można tu znaleźć wiele odniesień do Gwiezdnych wojen czy Star Treka, do tego jest też wiele cytatów z piosenek rockowych, które idealnie wpasowywały się do odpowiedniego momentu w historii.
Historia Zacka to nie tylko walka z obcymi, ale walka z samym sobą. Chłopak cierpi na nadpobudliwość co czasami utrudnia mu życie. Do tego ma tendencje do nie słuchania poleceń innych, a co najważniejsze cierpi z powodu straty ojca, którego w ogóle nie znał, a błądzi w jego życiu cały czas. Jednak mimo tego bardzo go polubiłam i zżyłam się z nim. Potrafił być zabawny, słodki i uroczy. Do tego miał talent przywódczy i podejmował racjonalnie decyzje, w większości przypadków. Nie myślał tylko o sobie i martwił się o losy najbliższych. Co mi się też w nim bardzo spodobało to to, że nie był tylko posłusznym żołnierzykiem podporządkowanym dowódcy, tylko osobą myślącą, której gdy pewne elementy się nie zgadzały to szukał innych rozwiązań i odpowiedzi na nurtujące go pytania. Postać, którą też bardzo polubiłam była Lex. Śmieszna młoda dorosła, istny geniusz informatyczny! To dzięki niej bohaterowie żyli. Od początku czułam z tą postacią zażyłość i wiedziałam, że będzie ważna. Polubiłam ją za bunt, poczucie humoru i to jak potrafiła z Zaciekiem rozmawiać. Taki wisielczy humor, który często przeplatał się w tej powieści.
Wiem, że to co teraz napiszę może wydawać się dziwne, ale uwielbiam jak w książkach są opisane sceny walki lub opisy maszyn itp. To co spotkałam tutaj, jak dla mnie było epickie! Opisy były tak dokładne i plastyczne, że wyobrażenie sobie tego było tak proste jak zasypianie :D Naprawdę te wszystkie droidy, wiwerny, bazyliszki HONDT-y były tak realistyczne, że czasami myślałam, że one stoją tuż przede mną.
Może powiem jeszcze co nieco i stylu autorka, który jest dość specyficzny. Powiem tak początek książki nie był obiecujący. Pierwsze 50 stron było dla mnie o tyle ciężkie, bo nie oglądałam ani Gwiezdnych wojen, ani Star Treka ani innych podobnych filmów Sci- FI, tylko Dzień Niepodległości :D. Więc wszystkie te porównania nic mi nie dawały, a utrudniały. Jednak później jak tych porównań było coraz mniej, a akcja i walka się rozkręciły miałam ten stan "Jeszcze jeden rozdział i idę spać" tak jasne, a godzina później, a Paulina dalej czyta ^^ Więc tak trzeba dać książce szansę, bo warto. Im dalej tym akcji jest więcej, pojawiają się coraz to nowsze informacje i postacie, wychodzą na jaw nowe fakty, a najważniejszy w tym wszystkim jest czas, który gna nieubłaganie i każda sekunda jest ważna.
Podsumowując, jeśli jeszcze do tego nie doszliście dlaczego uświadomiłam sobie dlaczego zaczęłam czytać to już wyjaśniam. Ta powieść przypomniała mi jak to jest się przenieść w naprawdę inny świat, pełen droidów i Lodołamaczy i gier komputerowych. Poznawanie nowych historii i przygód, polubienia nowych postaci i zżycie się z nimi, opłakiwanie poległych, poznawanie nowych autorów i ich pomysłów na powieści. To to co chyba kocha każdy książkoholik. A Pan Cline mi to uświadomił, właśnie dzięki "Armadzie", która z całą pewnością trafi do moich ulubionych i sentymentalnych książek obok Igrzysk Śmierci i Darów Anioła.
Za możliwość przeczytania dziękuję księgarni internetowej PanTomasz, dzięki której mam dla Was niespodziankę, a mianowicie 10% zniżki przy zakupie "Armady" w tej księgarni i wpisując w kodzie rabatowym cityofbooks. więc nie traćcie czasu, bo warto się w nią zaopatrzyć! ♥ *wystarczy kliknąć tu*
ZACZYTANEGO DNIA ŻYCZĘ!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz