Kiedyś modliliśmy się do aniołów o pomoc czy zbawienie. Penryn żyje w świecie, gdzie anioły to najwięksi wrogowie ludzkości, którzy zamiast chronić, zabijają. Główna bohaterka ucieka z budynku wraz z siostrą i matką, przez przypadek stają się świadkami walki aniołów. Jednak coś jest nie tak, bo jest jeden przeciw piątce, w wyniku czego samotnemu aniołowi są odcięte skrzydła. W tym samym czasie zostaje też porwana siostra Penryn. Dziewczyna zdaje sobie sprawę, że jedyną szansą by uratować Paige jest zmusić tego konającego do pomocy w jej odnalezieniu.
Naprawdę niezmiernie się cieszę, że mogłam wreszcie zapoznać się z tą powieścią! Tak długo planowałam ją przeczytać, a nigdy nie miałam do niej dostępu ;-; A teraz bardzo cieszę się, że poznałam świat wykreowany przez Susan Ee.
Historia przedstawiona na kartach tej powieści jest brutalna i straszna. Przecież nikt nie chciałby aby aniołki, które miały nas strzec, nagle zaczęły nas zabijać, prawda? W ogóle naprawdę podoba mi się ten motyw, jest nietuzinkowy i z pewnością oryginalny!
Penrym to zdecydowanie silna i waleczna bohaterka. Mimo losu który ją spotkał, nie załamuje się, nie pogrąża się w smutku, tylko brnie dalej. Stara się ze wszystkich sił odnaleźć siostrę. Poświęca się i ryzykuje dla rodziny. Kto normalny współpracował by z mordercą ludzi gdyby nie musiał? Do tego jest bardzo lojalna, wręcz woli zginąć niż pozwolić by bliskiej (lub nie) osobie coś się stało. Raffe za to był taką postacią, którą trudno przewidzieć. Naprawdę nie wiedziałam co za chwilę się stanie i co on zrobi. Jednak mimo wszystko bardzo go polubiłam, bo jego sarkazm rozwalał system.
Co jeszcze mogłabym powiedzieć o tej książce, zdecydowanie każdy fan fantastyki powinien ją przeczytać! Chociaż mogę ustrzec, że w pewnych momentach przypominała mi Piątą falę :/ Jednak w sumie nie w zły sposób, chociaż miały bardzo podobne motywy i schematy rozwoju akcji. To chyba jedyna rzecz, do której mogę się przyczepić.
O właśnie! Jeszcze bardzo podobał mi się motyw wiary. Anioły, archaniołowie, Bóg i demony. Super, że autorka naprawdę przyłożyła się do wykreowania postaci, choć mogłabym podyskutować o postać Raffe, bo coś mi się tu nie zgadza. No ale wiecie archanioł Gabriel, Michał Anioł i Posłańcy. Serio dobrze wykonana robota.
Dlatego, jeżeli macie ochotę na dobre i dość niedługie fantazy to serdecznie Wam polecam zapoznać się z Opowieścią Penryn o końcu świata. To dobry początek trylogii i z pewnością w niedalekiej przyszłości sięgnę po kontynuację. A Wy czytaliście już tę książkę, a może dopiero zamierzacie? Dajcie znać :)
Moja ocena: 9/10
Ja za możliwość przeczytania tej książce dziękuję Patrycji, która zorganizowała Book Tour z tą właśnie powieścią i mogłam wreszcie ją przeczytać! ♥
ZACZYTANEGO DNIA ŻYCZĘ! ♥
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz