#649 "Pozwolić komuś odjeść, oznacza coś innego, niż zapomnieć."- "Z tej strony Sam" ♥

Julie i Sam mają już zaplanowaną swoją przyszłość. Wiedzą gdzie zamieszkają, na jakie uczelnie pójdą i kierunki. Jednak nie mają one prawa się ziścić, ponieważ Sam umiera. Julie przeżywa żałobę, nie potrafi się pozbierać, pójść na jego pogrzeb i pozbywa się wszystkich rzeczy z nim związanych. Strata nie daje jej spokoju i postanawia zadzwonić ostatni raz do ukochanego, nie spodziewała się po tej czynności niczego, a tym bardziej, że odbierze. A to się właśnie dzieje, chłopak odbiera i ta dwójka ma niespodziewaną okazję ponownie porozmawiać. Jest tylko jeden haczyk, nie może nikomu powiedzieć o tej możliwości. Kiedy sprawy zaczynają się być coraz trudniejsze, coraz bardziej problematyczne staje się utrzymanie tajemnicy. Co stanie się ważniejsze własne serce czy najbliższych chłopaka? Jak poradzić sobie ze stratą?


Jak pojawiła się tylko zapowiedź tej książki, to myślałam, że będzie moją książka roku, na której się spłaczę, wzruszę i zakocham. Zaraz po skończeniu jej, choć nie płakałam to byłam zachwycona i poruszona. Na moje nieszczęście im więcej czasu mija od jej przeczytania, tym mam do niej więcej zarzutów. Niestety mam o niej teraz dość negatywne odczucia i chciałabym się wyżalić.


Julie jako nasza główna bohaterka jest dość specyficzna. Wiadomo, że każdy człowiek przechodzi żałobę na różne sposoby i to jest jak najbardziej zrozumiałe. Jednak mamy tutaj opisane wydarzenia przed śmiercią chłopaka i po tym. Jakoś główna bohaterka nie wzbudza sympatii przez co gorzej się książkę czyta. Sam też nie został jakoś genialnie wykreowany. Można to zrzucić na to, że te rozmowy to dość niecodzienna sytuacja, jednak z ich relacji trudno odczuć wielkie uczucie, bardziej to się kojarzyło, że Sam to jedyna zaufana osoba Julie i po prostu się spowiada. 


No i sama fabuła nie jest szczególnie rozbudowana. Sam pomysł na te rozmowy był naprawdę interesujący i miał potencjał na genialną historię, ale no niestety zabrakło tej otoczki. Postacie drugoplanowe były nijakie i nic nie wnosiły do fabuły. Niektóre wątki były po prostu żeby były, a nic poza tym nie wnosiły. Jest to krótka książka i powinna być skondensowana, a była rozciągnięta na jakieś zbędne wątki, które nic do dodawały. Przez to czytanie nie sprawiało aż takiej przyjemności, a główny wątek tracił na wartości. Pomimo długości, czytało mi się ją dość długo i trudno było zaangażować. I choć podczas lektury, w pewnym momencie poczułam zaangażowanie, to po skończeniu o książce oprócz tego, że główna bohaterka mogła rozmawiać ze zmarłym chłopakiem, nic więcej nie potrafię wskazać.


Także podsumowując, choć zaraz po skończeniu byłam naprawdę zadowolona z książki, to im więcej o niej myślę, tym mam więcej zastrzeżeń. To smutne i przykro, bo liczyłam na wzruszającą powieść, a dostałam niedopracowaną historię, opartą na tylko jednym wątku, bez jakiś większych refleksji. Można różnie przeżywać żałobę, ale jakoś słabo zostało przedstawione radzenie sobie z tym i zrozumienie nowej rzeczywistości. Jest mi przykro, ale może miałam wobec niej za duże oczekiwania...


| Autor: Dustin Thao| Wydawnictwo: Prószyński i S-ka| Tłumaczenie: Magdalena Moltzan- Małkowska| Data wydania: 07.02.2023| Liczba stron: 328| Gatunek: literatura młodzieżowa| Moja ocena: 3/10|

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka