Co by się stało, gdyby role zostały odwrócone? Gdyby to ludzie stali się ofiarami, a zwierzęta oprawcami? Jaki wtedy czekałby nas los? W tej książce znajdziecie na to odpowiedź, a autorka zabierze Was do miejsc strasznych i pokaże jak niektóre gatunki “ludzi” są traktowane i jakie okropne rzeczy im się przytrafiają. Przygotujcie się na ludzką masakrę w krwawej postaci.
Bardzo trudno mi zabrać się za napisanie tego postu, ponieważ w mojej głowie kłębi się naprawdę wiele sprzecznych emocji, które chcą wyjść na światło dzienne, ale z drugiej strony zastanawiam się, jak to ubrać w słowa by nie wyrażać się zbyt dosłownie. Dobra zacznę wszystko po kolei opisywać i mam nadzieję, że coś sensownego z tego wyjdzie.
Po pierwsze nie dziwię się wcale, że na okładce jest oznaczenie, że książkę powinny czytać osoby powyżej 16 roku życia, ba ja nawet bym dała, że powyżej 18 lat. Autorka nie cacka się z czytelnikiem i pokazuje najgorsze oblicza “rasy panów”. Mamy tutaj pięć opowiadań o różnych przetwórstwach i poznajemy losy kilku gatunków ludzi. Jakby to nie było wystarczająco straszne są w niej jeszcze ilustracje, które jeszcze bardziej działają na wyobraźnię. Jeżeli jesteście osobami o słabych nerwach, nie lubicie czytać o mordowaniu, krwi i znęcaniu się, to już na wstępie mogę odradzić Wam tą pozycję. Każda historia jest inna i prawie każda kończy się tragicznie. W tym świecie nie ma prawie żadnych szans na happy end.
No i w tym momencie nadszedł czas na moje zagwostki. Może zacznę od tego, że dla mnie dziwnie zostało to wszystko stworzone i opisane. Czasami miałam wewnętrzne zgrzyty, bo trudno wyobrazić sobie, by miał cechy charakterystyczne dla niektórych gatunków. Chociaż podam taki mały przykład, czemu autorka w historii o krowach podczas dojenia używa słowa wymiona zamiast piersi, a w innym opowiadaniu już jest zamiast wyrywanie piór to włosów? Przecież to człowiek jest tą ofiarą więc to jego części ciała powinny być wykorzystywane. Tym bardziej zastanawiał mnie fakt jak kopyto byka mogło się zmieścić w damskim odbycie. Kiedy to człowiek robi to zwierzęciu, to wiadomo że człowiek ma mniejszą dłoń, a krowa jest większa. To są takie moje przemyślenia, może proporcja wielkości są zachowane w tym świecie i człowiek jest większy, a oprawca mniejszy, no nie wiem, jakoś nie doczytałam się tego podczas lektury.
Idąc dalej na końcu każdej historii autorka dodaje kilka zdań od siebie i poleca różne artykuły i filmy, które potwierdzają to, co wydarzyło się kilka stron wcześniej. To jest naprawdę dobre, bo wiemy, które wydarzenia dzieją się rzeczywiście, a które są wymysłem. Jednak nie spodobała mi się jedna rzecz. Autorka podczas wyjaśniania nam pewnych kwestii narzuca nam swoje postępowanie i poucza wprost co robimy źle. W moim odczuciu powinny zostać podane fakty, jakieś statystyki i na tym koniec. Czytelnik po lekturze powinien sam rozmyślać nad tym, pooglądać zaproponowane strony i sam dojść do własnych wniosków. Niektóre rzeczy autorka w nas rzuca, że bez mięsa człowiek przeżyje i będzie miał się świetnie, co nie jest prawdą. Mam znajomą, która przez pięć lat była weganką, wszystko było świetnie do pewnego czasu. Zrobiła wyniki i okazało się, że ma wielkie niedobory niektórych składników (nie powiem dokładnie jakich, bo nie pamiętam), ale ogólnie po rozmowie z lekarzem i dietetykiem wyszło na to, że musi spożywać mięso nawet w małych ilościach, bo konsekwencje niezastosowania się do tego mogą być okropne. Także na tej historii można stwierdzić, że nie każdy człowiek ma taki organizm by mógł żyć bez mięsa.
No i trochę kontynuując wątek z poprzedniego akapitu moim zdaniem lepiej byłoby poruszyć trochę inny temat. Ludzi nie da się tak szybko i skutecznie nakłonić by zrezygnowali z mięsa, ale może lepiej zwrócić uwagę na inny wątek. Wykorzystywanie zwierząt dla ich skóry, poroży czy zębów. Czemu nie opisać jak lisy czy króliki są hodowane też w bardzo złych warunkach, by po osiągnięciu pewnego wieku zostać zabite tylko po to, by potem ktoś mógł nosić futro z królika czy norek. Czemu nie napisać o kłusownictwie na słonie, aligatory, krokodyle czy węże, które też są zabijane przy innych tylko dla zdobycia kłów i kolejnej skóry na torebki czy buty. Ten temat ma większą szansę na dotarcie na większe grono odbiorców i zainteresowania.
No i na sam koniec, który chciałabym poruszyć to prawdziwość tej książki. Może ma ona dla mnie jakieś wady jednak nie zmienia to faktu, że jest to powieść, która wstrząsa, przeraża i czasami wręcz obrzydza (polecam nie nie jeść i nie pić podczas lektury!). Nie będę mówić, że odradzam tą pozycję, bo każdy może sam zrobić swój rachunek sumienia i zdecydować, czy jest gotowy na tak okrutną książkę. Mimo wszystko ja nie żałuję, że po nią sięgnęłam. Może stylistycznie nie była wybitna, może miała jakieś literówki, ale nie zmienia to faktu, że bałam się przewracać strony z obawy co jeszcze tak znajdę. Tylko nie bierzcie tej historii w 100% na poważnie. Tutaj są przedstawione najgorsze możliwe warunki jakie spotykają zwierzęta, ale jest wiele instytucji, które pilnują przestrzegania reguł i nie wszystkie firmy tak się zachowują jak w tych historiach. Może ostatnie opowiadanie o mordowaniu psów w Azji, to jestem w stanie w to uwierzyć, ponieważ nieraz widziałam zdjęcia, filmiki czy relacje różnych osób na ten temat. Dlatego jeśli czujecie się psychicznie gotowi na tak mocną powieść to powinniście ją przeczytać, jeśli nie to nie radziłabym wtedy.
| Autor: Sylwia Łabas| Data wydania: 08.07.2020| Liczba stron: 108| Gatunek: fantastyka| Moja ocena: 6/10|
Za możliwość zapoznania się z tymi opowiadaniami serdecznie dziękuję autorce! ♥
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz