Po czwartej wojnie światowej, świat wrócił do systemu monarchii. Znowu mamy cesarza i podwładnych. Ta opowieść to inna, bardziej cyborgowa wersja Kopciuszka. Cinder jest sierotą i mieszka u ciotki, która traktuje ją gorzej niż służące. Jako, że jest świetnym mechanikiem, ciągle musi stać na targu i naprawiać różne rzeczy, by jakoś zarobić na swoje wyżywienie i dach nad głową. Jednego dnia o pomoc prosi ją nie kto inny jak sam książkę. Jednak nie jest im dane długo cieszyć się znajomością, ponieważ panuje epidemia i gdy jedna z bliskich osób zostaje zarażona, życie Cinder gwałtownie się zmienia.
Tyle zachwytów o tej książce słyszałam. Nie spotkałam się jeszcze z negatywną opinia o tej pozycji. Ale czy naprawdę jest taka dobra, czy może mam takie samo odczucie jak przy Księdze Luster?
Ostatnio na polskim rynku wydawniczym pojawia się coraz więcej retellingów, które czerpią inspiracje i motywy z baśni. Tutaj jest inna wersja Kopciuszka z tym, że jest tu epidemia i nasz Kopciuszek nie ma wróżki, która wyczaruje jej piękną suknię i powozu z dyni.
Powiem szczerze, wiele oczekiwałam od tej pozycji. Po tylu wychwalankach myślałam, że dostanę dosłownie bombę. Tak się niestety nie stało :( Nie była to fenomenalna powieść, która wbiła mnie w fotel i miałam przez nią kaca. Już po pierwszych rozdziałach domyśliłam się praktycznie całej akcji i czekałam kiedy to się wydarzy. To mi się mocno nie podobało.
Przechodząc do bohaterów nie byli najgorsi. Cinder podobała mi się jako bohaterka. Została bardzo dobrze wykreowana i cieszę się, że jej charakter nie zmienił się do samego końca. Za to Książę Kai działał mi trochę na nerwy swoim zachowaniem. Z jednej strony rozumiałam jego zachowanie i postępowanie, bo robił to dla dobra kraju, ale z drugiej, skoro wiedział to co wiedział, czemu pozwalał sobą rządzić, to ja tego nie zrozumiem.
Ogólnie muszę pochwalić wykreowany świat. Czuć tutaj ten specyficzny klimat i te dziwne prawa, którymi się rządzą. Ma to swój urok, ale też jednocześnie przeraża. Jestem ciekawa co będzie w kolejnych tomach. Dodatkowo wydawnictwo odwaliło kawał niesamowitej roboty z wydaniem! Jest po prostu cudne i przepięknie prezentuje się na zewnątrz, jak i wewnątrz ♥
Na koniec powiem, że trochę jestem zawiedziona tą pozycją. Liczyłam na jakąś bombę, a dostałam po prostu dobrą pozycję. Nie zaprzeczę, że czyta się ją bardzo szybko, a strony uciekają z niesamowitą prędkością. Styl autorki jest lekki i przyjemny w odbiorze. Dlatego jeżeli szukacie książkę na te już zimowe wieczory, które zabiorą Wam do innego świata, gdzie na Księżycu jest forma życia i zagraża ludzkości, to Cinder z pewnością Wam się spodoba. Ja teraz będę już wyczekiwać na kolejny tom!
|Autor: Marissa Meyer| Tłumaczenie: Magdalena Grajcar| Cykl: Saga księżycowa (tom 1)|
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc| Ilość stron: 416| Data wydania: 22 listopada 2017| Gatunek: fantastyka| Moja ocena: 7/10|
Fantastyka to kompletnie nie mój gust.:)
OdpowiedzUsuńNiby fantasy, ale raczej jednak nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńJa z fantastyką dopiero się zaprzyjaźniam, ale opis tej powieści jakoś do mnie nie przemawia. A może to jednak ten wszechobecny (jak się okazuje nie zawsze słuszny) zachwyt?
OdpowiedzUsuńChyba najbardziej odrzucił mnie sam początek recenzji. Nie mam nic do fantasy, ale nie lubię jak coś dzieje się w przyszłości.
OdpowiedzUsuńZa mną już ta książka i nie mogę się doczekać na kolejne części.
OdpowiedzUsuń