Początki bogów nordyckich, są młodzi i niedoświadczeni. Wtedy pojawia się młoda wiedźma, która posiada niezwykłe umiejętności. Niestety, nie chce się nimi podzielić z Odynem. Przez to sprowadza na siebie jego gniew. Została trzy razy spalona i tyle samo razy się odrodziła. Udaje jej się uciec, przybiera nowe imię Angerboda i zaczyna nowe, samotne życie. Jej spokój nie trwa tak długo jakby chciała, ponieważ w jej życiu pojawia się Loki. Ich relacja powoli się rozwija. Tylko pewna przepowiednia coraz szybciej się sprawdza i wiedźma będzie musiała podjąć trudną decyzję, która może odmienić losy świata. Co postanowi zrobić? Czy bogowie jej wreszcie przebaczą? Czy relacja z Lokim jest prawdziwa?
Piękna okładka i mitologia nordycka, której kompletnie nie znam, zaciekawiła mnie i chciałam się czegoś nowego dowiedzieć. Jednak opinie o niej w Internecie nie były zbyt przychylne. Postanowiłam sama się przekonać, co w trawie piszczy. Niestety to nie było miłe doświadczenie.
Od samego początku trudno było mi się w nią wciągnąć. Język był tragiczny do przyswojenia. Jak przerywałam czytanie, to już nie chciało mi się do niej wracać. Opisów było całe mnóstwo i to bardzo spowalniało czytanie. Poza tym pojawiało się, o dziwo, bardzo dużo postaci i momentami trudno było się połapać, kto jest kim. Może gdybym bardziej orientowała się w mitologii nordyckiej byłoby mi łatwiej, jednak z drugiej strony powinna być przystępna dla wszystkich.
Jeśli chodzi o postacie, to trochę trudno mi się o nich wypowiedzieć, bo oprócz Angerbody reszta jest wręcz nijaka. Nasza wiedźma przez przeżycia z przeszłości teraz nikomu nie ufa. Żyje na odludziu, jest samowystarczalna i nie narzeka na swoją codzienność. Bogowie wzbudzają w niej lęk i nieufność oraz nie chce mieć z nimi nic wspólnego. Loki za to był dość grzeczny. Jego postać kojarzę tylko z Marvela, ale jako bóg psot, raczej powinien mieć tendencję do różnych żartów. Tutaj za to jest przedstawiony jako grzeczny i osoba, która myśli przyszłościowo.
Jedyna pozytywna rzecz to końcówka powieści. To był ten moment, kiedy dużo się tam działo, akcja nabrała tempa i pojawiło się tam więcej dialogów. Tylko te ostatnie 50-60 stron uratowały ją żeby nie dać jej najniższej oceny.
Tylko podsumowując, to jedna z tych historii, które są wręcz męczące podczas lektury. Nawet jeśli końcówka była w miarę w porządku, to przetrwanie do tego momentu jest dramatyczne. Z jednej strony cieszę się, że ją przeczytałam, ale z drugiej drugi raz bym jej nie zaczynała. Niestety nawet nie wiem komu ta powieść mogłaby się spodobać. Szkoda, piękne wydanie, ale kiepski środek.
| Autor: Genevieve Gornichec| Wydawnictwo: Kobiece| Tłumaczenie: Robert. J. Szmidt| Data wydania: 18.05.2022| Liczba stron: 392| Gatunek: literatura piękna| Moja ocena: 4/10|
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz