Używanie Firebirda przez Marguerite było bardzo niebezpieczne i teraz nadszedł czas by za to zapłacić. Jak wysoka będzie to cena? Będzie musiała zdradzić najważniejsze osoby by odzyskać inną. Czy przeznaczenie naprawdę istnieje?
Pierwszy tom nie był zły, dlatego liczyłam, że kolejne będą lepsze. Moim zdaniem ta część nie była ani lepsza ani gorsza. Po prostu utrzymała poziom. Chociaż więcej rzeczy mnie irytowało!
Akcja rozpoczyna się chwile po zakończeniu pierwszego tomu. Wydawać by się mogło, że wszystko wróciło do normy, a nawet jest lepiej. Oczywiście nie jest to prawda, bo wróg czeka tylko na dogodną chwilę, by ponownie zaatakować w najczulszy punkt. Powiem, że liczyłam, że to będzie lepsze. Nie wiem czy autorka nie miała do końca pomysłu na poprowadzenie akcji czy to tak miało być, ale książka była momentami niesamowicie nudna. Nic się konkretnego nie działo lub było opisane w taki sposób, że nie wyzwalało w czytelniku żadnych emocji.
I druga rzecz która mnie niesamowicie irytowała i chyba trafiła do topki znienawidzonych bohaterek, czyli Meg. O mój Panie! Jaka ona była okropna! Szkoda mi słów żeby cokolwiek mi o niej powiedzieć, bo miałam ochotę ją udusić. Już tłumaczę dlaczego. Uczepiła się jednego punktu, że ona i jej chłopak są sobie przeznaczeni i w każdym wymiarze na pewno tak jest. Jak się okazało niezupełnie to prawda, ale ona dalej twierdzi, że oni pewnie się jeszcze nie spotkali i to dlatego. I żeby było śmiesznie to jest tak całą książkę. Zapewnianie samej siebie, odkrycie prawdy, chwilowe zwątpienie i znowu zapewnianie. No myślałam, że szlag mnie z nią trafi. Pomijając ją Theo nadal jest moim ulubieńcem i nadal liczę, że dla niego ta historia skończy się dobrze, a Paula było mało w tym tomie, więc ja nie narzekałam :D
Żeby tylko nie narzekać to muszę wspomnieć o przeskakiwaniu pomiędzy wymiarami. Podziwiam autorkę, że potrafiła stworzyć takie coś i jeszcze tak stworzyć wymiary by się nie powielały i wyróżniały. Dla mnie to mistrzostwo świata. Jestem ciekawa czy pojawią się kolejne tomy w finałowym tomie :)
Podsumowując, dla mnie Dziesięć tysięcy słońc nad tobą utrzymuje poziom pierwszego tomu. Nie jest czymś wspaniałym, ale można spędzić z nią przyjemnie kilka godzin. Jeżeli czytaliście pierwszy tom, to w tym wiele rzeczy się wyjaśnia i jest to miłe zaskoczenie. No i końcówka dla której warto przebrnąć cała powieść, bo ona jest WOW! Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw!
Za możliwość lektury serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar! ♥
Nie znam ani pierwszej ani drugiej książki, może jak kiedyś bede miała okazje to poznam :)
OdpowiedzUsuńTo tego się namnożyło więcej? :o zdecydowanie nie dla mnie :/
OdpowiedzUsuńOstatnio książki tej autorki są wszędzie. Jak dla mnie za dużo, narazie nie mam ochoty na nie.
OdpowiedzUsuńNiestety podziękuję. Jakoś w ogóle nie ciągnie mnie do przeczytania ani pierwszej, ani drugiej.
OdpowiedzUsuń