Nawet nie wiem co mam powiedzieć. Ta seria to dla mnie totalny comfort read! Na wieść o każdej kolejnej części cieszę się, jak małe dziecko w Boże Narodzenie. O poprzednich tomach wypowiadałam się niejednokrotnie i naprawdę ją uwielbiam. Jest w niej tyle miłości do zwierzaków, empatii i niesprawiedliwości świata, że to niepojęte dla mnie. Cokolwiek bym nie powiedziała o tej historii, to i tak mam wrażenie, że to będzie i tak za mało.
Kolejna część to kolejne wyzwania dla postaci. Bohaterowie muszą stawić czoła nowym pacjentom. Dodatkowo w życiu prywatnym też u nich nie najlepiej. Każdy z nich musi zmierzyć się z własnymi problemami, trudnościami i słabościami. Każdy z nich się zmienia, otwiera przed bliskimi i próbuje nowych rzeczy.
W tej części u bohaterów widać największą przemianę. Dorastają, otwierają się i coraz bardziej ufają swoim współpracownikom. To naprawdę świetne, że postacie się rozwijają, zmieniają i nie stoją w miejscu. Florka przeżywa trochę większy kryzys, ale nie poddaje się i stara zmagać z napotkanymi przeszkodami.
Nie chciałabym się za bardzo rozpisywać, bo to jednak już czwarta część i mogę coś zdradzić osobom, które jeszcze jej nie znają. Jednak to seria urocza, pełna ciepła, dobroci, ale też smutna, momentami niesprawiedliwa i przykra. Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji się z nią zapoznać, to zdecydowanie warto, nie zawiedziecie się!
| Autor: Joanna W. Gajzler| Wydawnictwo: SQN| Seria: Necrovet (tom 4)| Data wydania: 15.01.2025| Liczba stron: 352| Gatunek: fantastyka| Moja ocena: 10/10|
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz