Dzień doberek!
Witam ponownie, ojej mam zalatane te dni tak trochę bardzo i nie mam czasu na pisanie dla Was chlip chlip ;-;, jednak teraz znalazłam chwilę i dziś zapraszam Was na recenzję Ostatniej piosenki Nicholasa Sparksa <3
Autor: Nicholas Sparks
Wydawnictwo: Albatros
Tłumaczenie: Słysz Magdalena
Data premiery: 05.05.2010r.
Ilość stron: 448
Moja ocena: 9/10
Opis:
Ponadczasowa opowieść o miłości w jej najróżniejszych aspektach, nadziei, gniewie i wybaczeniu. Życie siedemnastoletniej Ronnie Miller wywróciło
się do góry nogami, gdy jej ojciec postanowił porzucić karierę i
wyjechać do niewielkiego miasteczka w Północnej Karolinie. Jego ucieczka
oznaczała koniec małżeństwa Millerów. Trzy lata później Ronnie
dalej nie chce mieć nic wspólnego z ojcem i nie utrzymuje z nim
kontaktu. Nieoczekiwanie matka wysyła dziewczynę i jej młodszego brata,
Jonaha, by spędzili wakacje w Wilmington. Dla Ronnie to ciężka próba –
przyzwyczajona do Nowego Jorku, zakochana w jego nocnym życiu i modnych
klubach, musi zmierzyć się nie tylko z niechęcią do wiodącego spokojne
życie pianisty i zaangażowanego w budowę miejscowego kościoła ojca, ale
również z senną atmosferą nadmorskiej mieściny. Wszystko wskazuje na to,
że to będzie najgorsze lato w jej życiu…
"Cała tajemnica tkwi w tym, żeby umieć kłamać i żeby wiedzieć, kiedy ktoś okłamuje ciebie."
