Strony

piątek, 16 lutego 2024

#675 "Jedyną osobą, która może zdecydować, czy jesteś wystarczająco dobra, jesteś ty sama."- "Jeśli jutra ma nie być"

Avery jako osoba wierząca nasłuchała się w dzieciństwie, że chęć odebrania sobie życia i depresja to grzech. Dlatego od dawna cierpi. Nigdy nie została zdiagnozowana. Udało jej się wyjechać na studia, które jeszcze bardziej ją przybiły i chce to skończyć. Wreszcie wybiera dzień, kiedy to zrobi. Gdy jest już w miejscu docelowym i zamierza odejść, dzwoni do niej telefon, który wszystko zmienia. Okazuje się, że w Ziemię za dziewięć dni ma uderzyć asteroida, która zniszczy ludzkość. Dziewczyna nie wie co robić, czy dokończyć swoje plany, czy jakoś jeszcze pociągnąć te kilka dni i bardziej nie dobijać rodziny i dziewczyny, w której jest zakochana. Postanawia to drugie i będzie próbować dostać się w rodzinne strony, by spotkać najbliższych i z nimi spędzić ten czas. Czy zdąży na czas? Czy uda jej się rozwiązać sprawy z przeszłości? Czy można pogodzić się z końcem świata?


Kiedy tylko zobaczyłam zapowiedź tej książki od razu poczułam do niej przyciąganie. Jednak za sprawą innych naglących sytuacji musiałam przesunąć zapoznanie się z nią. Jednak nie żałuję. To historia, na którą trzeba mieć dobry moment w swoich życiu, bo zniszczy czytelnika doszczętnie i zapewni mocnego książkowego kaca, a dodatkowo polecam mieć do niej w pakiecie chusteczki!


Można powiedzieć, że jest tutaj bardzo delikatny vibe z "Nasz ostatni dzień", bo wiemy, że świat ma się skończyć i mamy ograniczony czas. Jednak nie przeszkadza to śledzić losy bohaterów i liczyć na to, że odejdą w spokoju i z poczuciem spełnienia. To powieść, która wiele uczy i otwiera oczy na ważne sprawy. Poznajemy tutaj przeszłość Avery i obecne wydarzenia. Rozumiemy, co sprawiło, że zachowuje się tak a nie inaczej i mniej więcej można określić, co było przyczyną jej stanu. 


Jeśli chodzi o postacie to mamy ich naprawdę sporo no i poznajemy ich w dość dramatycznych okolicznościach. Avery to dziewczyna, która dużo przeszła, a życie ją przytłacza. Liceum, gdzie była w pewnym sensie gwiazdą, to nie to samo co szkoła wyższa, która ma większe wymagania i momentami obowiązków nakłada się tyle, że trudno się wyrobić. Dziewczyna też nic nie wie o sobie i swojej seksualności. Rodzina która ją wychowywała, przekazała pewne wartości, ale znajomi pokazali inną perspektywę i Avery trudno wyrazić swoją prawdziwą tożsamość. Cass za to jest totalnie wyzwolona. Chwyta dzień i cieszy się życiem. Uwielbia próbować nowych rzeczy i nie boi się otwarcie mówić tego co myśli. Jeśli na coś na ochotę, to do tego dąży. Totalne przeciwieństwa, a jednak coś je połączyło.


To nie jest zdecydowanie powieść lekka i przyjemna. Porusza mnóstwo ważnych tematów i nawet nie przypuszczałam, że będzie ich tak wiele. Religia, odkrywanie własnej seksualności, choroby psychiczne i ogólne, ale nie mniej ważne, problemy młodych dorosłych. Tematyka jednak nie sprawia, że powieść czyta się gorzej. Pochłania się ją naprawdę szybko i chcemy wiedzieć czy bohaterom się uda. Problemy zostały przedstawione w bardzo dobry sposób. Sama przez długi okres czasu byłam związana z kościołem i wiele razy rozmawiałam z księżami i to co opisała osoba autorska w dużej mierze pokrywało się z tym, co usłyszałam od duchownych. 


To książka która wywoła mnóstwo emocji. Czytajcie ją, kiedy macie lepszy okres w swoim życiu, bo w gorszym jeszcze bardziej dobije. Nie jest prosta, ale jej przesłanie może wiele do Waszego życia wnieść. I pomimo tragedii, która ich spotyka mam momenty urocze i totalnie romantyczne, przy których sama buźka się cieszy! Wiedziałam że mi się spodoba i nie zawiodłam się. Będę czekała na kolejne książki tej osoby autorskiej, bo skoro tak wyszedł debiut to strach się bać, jakie będą następne!


| Autor: Jen St. Jude| Wydawnictwo: SQN| Tłumaczenie: Justyna Sarna| Data wydania: 26.07.2023| Liczba stron: 416| Gatunek: literatura młodzieżowa| Moja ocena: 10/10|

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka